"Listy do M. 5" to piąta odsłona popularnej serii polskich filmów świątecznych, która zyskała sporo sympatyków i stała się pewnego rodzaju tradycją dla wielu widzów w okresie świątecznym. Reżyserem tego filmu jest Łukasz Jaworski, a produkcja ma wydźwięk typowej rodzinnej komedii, obfitującej w perypetie i nieoczekiwane zwroty akcji. W najnowszej części "Listów do M." znani z poprzednich odsłon bohaterowie znów muszą zmierzyć się z życiowymi wyzwaniami. Głównym bohaterem jest Mel, którego świąteczne plany często kończą się fiaskiem. Tym razem wpada w tarapaty, które jednak niespodziewanie prowadzą go do różnych przygód i stawiają w centrum uwagi. Rola Mela wplata wątek, który oscyluje między komedią a dramatem, dając aktorom pole do wykazania się różnorodnością emocji. Inna paralelnie rozwijająca się historia dotyczy pary – Kariny i Szczepana – którzy zostają wmieszani w walkę o spadek. Zawiła intryga testuje ich rodzinne relacje i przypomina przysłowie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. To mniej humorystyczny, a bardziej refleksyjny wątek, który ukazuje, jak ważna jest bliskość i zrozumienie. Film nie ucieka od popkulturowych odniesień. Jak sugerują niektóre recenzje, scenariusz nie jest pozbawiony klisz i sztampowych rozwiązań. Krytycy wytykają też przewidywalność wydarzeń oraz ciągnący się za długo wątek serii, który wielu uznaje za już mocno wyeksploatowany. Jednakże dla fanów serii te niezbyt przychylne opinie nie stanowią przeszkody, by ponownie poczuć świąteczny klimat w dobrze znanej interpretacji. Ostatecznie "Listy do M. 5" zdaje się krążyć wokół świątecznej atmosfery oraz wartości takich jak miłość, wybaczenie i nadzieja. Film może być relaksującą propozycją dla widzów oczekujących od filmu umiarkowanej dawki humoru połączonego z prostymi, życiowymi mądrościami. Chociaż ocena 5,5 wskazuje na mieszane przyjęcie, doświadczenie Miało na celu dojście do tego, iż nie każdy film musi być ambitny; czasem wystarczy lekki, gwiazdkowy romantyzm przetykany humorystycznymi sytuacjami.