"Pod wulkanem" to film, który podejmuje się wyzwania przedstawienia trudnych życiowych decyzji i emocji uwikłanych w kontekst współczesnych dramatów. Reżyser Damian Kocur kreuje wnikliwy obraz młodej, inteligenckiej, ukraińskiej rodziny Kovalenków, której beztroskie wakacje na Teneryfie zostają brutalnie przerwane wybuchem wojny na Ukrainie. Scenariusz przedstawia ich zmagania z nagłym przeistoczeniem się z turystów w uchodźców, kiedy niemożliwy staje się powrót do Kijowa. Choć lokalizacja filmu z dala od ziemi, której dramat dotyka, i fakt, że rozgrywa się na malowniczej Teneryfie, mogą być postrzegane jako odległe tło dla tak istotnych wydarzeń, film stara się zgłębić emocjonalną głębię i dynamikę rodzinną w obliczu kryzysu. Opinie na temat dzieła Kocura są jednak podzielone. Krytycy zwracają uwagę na przegadany scenariusz i powolną akcję, gdzie rozwój postaci nie dostarcza wystarczającej ilości informacji, aby poruszać emocje widza. Dla niektórych nieporadność historii oraz brak dynamicznych wydarzeń skutkują znudzeniem, mimo że film stara się być wnikliwym portretem psychologicznym. Wykorzystanie pięknych krajobrazów Teneryfy może być poczytywane jako próba wizualnego złagodzenia ciężaru opowiadanej historii, ale dla części odbiorców stanowi to bardziej reklamę wyspy niż realny komentarz do sytuacji. Dodatkowo, decyzja o wyborze tego filmu jako polskiego kandydata do Oscara wzbudza kontrowersje, szczególnie ze względu na to, że historia nie rozgrywa się na polskiej ziemi, a dialogi nie są prowadzone w języku polskim, co dla części widowni może być rzucającym się w oczy dysonansem. Podsumowując, "Pod wulkanem" to próba ukazania ludzkich emocji w czasach kryzysu i wojny, która jednak wydaje się oscylować pomiędzy kontemplacyjnym portretem a zbyt rozciągniętą narracją, nie spełniając w pełni oczekiwań niektórych widzów.